Kolarstwo w cieniu długów. Co dalej z torem w Pruszkowie?

Problemy Polskiego Związku Kolarskiego

Podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu Mateusz Rudyk, jeden z czołowych polskich kolarzy torowych, po swoim starcie w Paryżu skomentował sytuację Polskiego Związku Kolarskiego (PZKol) oraz problemy związane z torem kolarskim w Pruszkowie. 

Rudyk, który w sprincie zajął wysokie 5. miejsce nie krył słów goryczy.

„Ja bym nie chciał tu mówić, że to Polski Związek Kolarski jest zły. Związek Kolarski ma bardzo wielkie problemy. Wiemy o zadłużeniu, wiemy, jak wygląda sytuacja na samym torze w Pruszkowie. Ale to już musi się wziąć ktoś odgórnie za to. No nie chciałbym prosić kogoś o wsparcie, czy to Ministra Sportu, czy coś. Niestety sam Związek nie jest w stanie, z takim zadłużeniem sięgającym 20 mln złotych, wyjść z tego” – powiedział Rudyk, dając jasno do zrozumienia, że przyszłość polskiego kolarstwa stoi pod znakiem zapytania.

Zadłużenie i problemy organizacyjne

Problemy, na które zwrócił uwagę Rudyk, mają swoje korzenie w budowie toru kolarskiego w Pruszkowie, który miał być perłą polskiego kolarstwa. Obiekt, wybudowany z ogromnym opóźnieniem i kosztami dwukrotnie przekraczającymi pierwotny budżet, napotkał problemy już na finiszu budowy. Wtedy okazało się, że tor nie spełniał standardów wymaganych do organizacji najważniejszych zawodów. W odpowiedzi na to wykonawca, Mostostal Puławy, musiał przeprowadzić dodatkowe prace, aby dostosować welodrom do odpowiednich wymogów. Prace te zostały wykonane, ale PZKol nie miał funduszy na opłacenie faktury. W ten sposób powstał dług, który z czasem zaczął narastać z powodu odsetek oraz innych niezapłaconych zobowiązań.

Mimo że tor w Pruszkowie obecnie spełnia wszelkie standardy i gości liczne imprezy sportowe, problem zadłużenia z czasów budowy pozostaje nierozwiązany. Związek, który musiał zmagać się zarówno z utrzymaniem toru, jak i bieżącą działalnością, utracił głównego sponsora, firmę CCC, w 2017 roku. Kolejne afery i konflikty wewnątrz PZKol tylko pogorszyły sytuację, a zadłużenie sięgnęło już niemal 20 milionów złotych.

Problemy sprzętowe i organizacyjne

Na problemy skarżyła się również Daria Pikulik, kolarka torowa, która zdobyła srebrny medal na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. Otwarcie skrytykowała warunki, jakie panują w Związku. Pikulik zwróciła uwagę na brak podstawowego sprzętu: „Rowery otrzymaliśmy dopiero w kwietniu, a kombinezony dzień przed startem” – mówiła. Co więcej, Pikulik musiała sama pokryć sobie koszty zgrupowania kadry, co jest tylko kolejnym dowodem na brak odpowiedniego wsparcia w PZKol.

Przyszłość Polskiego Związku Kolarskiego

Obecny prezes PZKol, Rafał Makowski, jest czwartą osobą na tym stanowisku od 2018 roku. Każdy z jego poprzedników obiecywał restrukturyzację i poprawę sytuacji, ale żaden nie zdołał wyprowadzić związku z kryzysu. Makowski próbuje teraz ratować sytuację, przedstawiając plany restrukturyzacji i szukając wsparcia, ale długi i problemy organizacyjne wydają się nie do przezwyciężenia.

„Jest coraz gorzej, ja też jestem coraz starszy. Do Los Angeles mam zamiar się przygotować. Wierzę jeszcze w siebie. Teraz 5. miejsce w sprincie pokazało mi, że mimo problemów zająłem 5. miejsce. Chciałbym, żeby tych problemów nie było teraz w przygotowaniach, bym mógł się przygotować w 100 procentach” – dodał Rudyk, podkreślając, że mimo trudności, nadal ma ambicje i chce walczyć o najwyższe cele.

Czy jest szansa na poprawę?

Sytuacja w Polskim Związku Kolarskim pozostaje krytyczna. Choć ministerstwo sportu ogłosiło program wsparcia kolarstwa w Polsce, to wciąż brakuje kompleksowego planu naprawczego, który pozwoliłby na stabilizację finansową i organizacyjną PZKol. Przyszłość polskiego kolarstwa, a także losy toru w Pruszkowie, stoją zatem pod dużym znakiem zapytania.

Opublikuj komentarz

You May Have Missed