Pruszkowska Afera Działkowa, czyli historia wątpliwej zamiany działek

W Pruszkowie wybuchła afera, która rzuca cień na poprzednią administrację miasta. Wczorajsza sesja Rady Miasta przyniosła sensacyjne odkrycia dotyczące kontrowersyjnej zamiany nieruchomości dokonanej w trakcie kadencji byłego prezydenta Pawła Makucha. Sprawa dotyczy działki miejskiej w prestiżowej lokalizacji przy ul. Potulickich oraz nieruchomości prywatnej przy ul. Dobrej, która – jak się teraz okazuje – nie ma dostępu do drogi publicznej, co czyni ją praktycznie bezużyteczną pod względem inwestycyjnym.
Kulisy zamiany: czy miasto straciło na transakcji?
W 2021 roku miasto zmieniło miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego (MPZP) dla prywatnej działki przy ul. Dobrej, przekształcając ją z terenu przeznaczonego pod zabudowę wielorodzinną na teren zielony. Był to ruch nietypowy, ponieważ miasto rzadko ingeruje w przeznaczenie gruntów prywatnych, by nie narażać się na roszczenia odszkodowawcze. W tym przypadku jednak najpierw uchwalono zmianę MPZP, a dopiero później doszło do zamiany działek, co budzi poważne wątpliwości.
Jak się teraz okazuje, właściciel działki, spółka Front 2, nie miał realnej możliwości zabudowy swojej nieruchomości przy ul. Dobrej, gdyż teren ten nie ma dostępu do drogi publicznej. Z tego powodu uzyskanie pozwolenia na budowę jest formalnie niemożliwe. W jego interesie było więc pozbycie się gruntu i uzyskanie w zamian działki miejskiej o znacznie większej wartości inwestycyjnej. Co ciekawe, dowiedzieliśmy się, że spółka wystąpiła do miasta o warunki zabudowy działki przy ul. Potulickich jeszcze zanim stała się jej właścicielem! Czyżby miała informacje, że zamiana jest przesądzona? Czy przedstawiciele spółki otrzymali przecieki z magistratu, czy może istniało nieformalne porozumienie z prezydentem? Te pytania pozostają otwarte.
Niewygodne fakty wychodzą na jaw
Jak usłyszeliśmy wczoraj na wieczornej sesji Rady Miasta analiza dokumentów przez obecną administrację ujawniła kluczowy fakt o braku dostępu działki do drogi publicznej. Tej informacji nie posiedli wcześniej radni poprzedniej kadencji. Ani na posiedzeniach komisji, ani podczas sesji Rady Miasta, ani w treści uchwał przygotowanych przez byłego prezydenta Pawła Makucha nie było żadnych informacji na ten temat. A jak się okazuje, wzmianka o tym, że działka przy ul. Dobrej jest w zasadzie bezużyteczna bez dodatkowych nakładów finansowych na budowę drogi publicznej, była absolutnie kluczowa i na pewno wpłynęłaby znacząco na decyzje podejmowane przez radnych. Na wczorajszej sesji przewodniczący Karol Chlebiński (Pruszkowska Wspólnota Samorządowa PWS) podkreślał, że przy głosowaniach nad wspomnianymi uchwałami radni czuli presję ze strony prezydenta i w świetle ujawnionych teraz informacji podjęli uchwały, kierując się niepełnymi danymi.
Zastanawiające jest również, dlaczego były prezydent Paweł Makuch tak mocno forsował zamianę działek. Normalnie w takich przypadkach najpierw dokonuje się zamiany nieruchomości, a dopiero później rozważa ewentualne zmiany MPZP. Tutaj jednak procedurę odwrócono, co mogło wynikać z konieczności stworzenia korzystnych warunków dla inwestora.
Czy miasto działało wbrew własnym interesom?
Warto podkreślić, że radni mają dostęp wyłącznie do informacji przedstawionych im przez urząd miasta. Jeśli były prezydent i urzędnicy nie ujawnili faktu braku dostępu do drogi, to pojawia się pytanie, czy było to świadome zatajenie kluczowej informacji, czy po prostu niekompetencja? Trudno jednak sobie wyobrazić, by ówczesne władze nie wiedziały o tym fakcie – w końcu to podstawowa kwestia w każdej decyzji dotyczącej nieruchomości.
Konsekwencje polityczne i przyszłość sprawy
Sprawa jest bardzo poważna i na pewno będzie jeszcze miała dalszy ciąg. Będziemy się jej skrupulatnie przyglądać. Najważniejsze pytanie brzmi, czy zamiana działek była wynikiem niekompetencji, czy celowego działania na korzyść inwestora?
Czy mieszkańcy zostali oszukani? Czy prezydent Makuch działał w dobrej wierze, czy też świadomie doprowadził do niekorzystnej dla miasta transakcji? To kwestie, które wymagają dalszych wyjaśnień. Jedno jest pewne – ta afera jeszcze długo nie ucichnie.
Opublikuj komentarz